Witajcie MOI DRODZY :)
Jak Wam niedziela mija? Ja zamiast pisać nowy post na blogu to powinnam napisać esej ale po prostu nie mam weny i mi się nie chce :( Czemu to na studiach tak utrudniają życie: pisanie konspektów, sprawozdań, esejów, przygotowywanie referatów, przygotowanie zajęć metodą projektów :( Czasami nie wiem za co się brać na początku a niby 5 rok ostatni powinno się skupić napisaniu pracy mgr. A ja przez to, że całe dnie spędzam na uczelni a w weekendy na drugiej to moja praca mgr jest w czarnej Kambodży:(
Pisanie dla WAS sprawia mi ogromną radość :*
Po tak bardzo optymistyczno-pesymistycznym wstępie przechodzę do rzeczy.
Pamiętacie jak jakiś czas temu pisałam recenzję o szamponie to teraz przyszedł czas na odżywkę:
+ zapach,
+ /-cena;
+ bardzo wydajna,
Odżywka w połączeniu z szamponem KATASTROFA, jedno wielkie siano na głowie. Bardzo mocno
wysusza włosy oraz
obciąża i
szybciej się przetłuszczają.
Skład pozostawia wiele do życzenia .......
Szampon jest o wiele lepszy od odżywki:)
Kupiłam to zużyję ale nie stosuję szamponu i odżywki razem. Owszem włosy lepiej się rozczesują po niej. Ale, żeby ona jakoś je wygładzała czy nawet odżywiała to nic kompletnie nie robi. Szkoda 20zł na nią bo podobną odżywkę mogę kupić w Rossmanie za 8zł, która też nic nie zrobi z moimi włosami.
Teraz na mojej liście zakupów jest szampon z Lavery zobaczymy jak się sprawdzi. Ostatnio w Rossmanie kupiłam swoją ulubioną odżywkę John Frieda za 28zł :D
Jon Frieda klik :)
Życzę udanej niedzieli:)
BUZIAKI - JUSTINE :)